sobota, 28 stycznia 2017

Filemon i co dalej...

Im dalej w las tym więcej grzbyów. Jak macie szczęcie. Jak widać i słychać tu i ówdzie ja tego szczęścia mam w nadmiarze. Gdzie się nie obrócę. Wiele zmieniło się w moim życiu obejściu. Wybaczcie.
Jest taki czas. Czas kiedy sami ze sobą musimy się dogadać. Boksujemy się. Tysiące myśli przelatują nam przez głowę. Każdy dzień przynosi nowe, a My pytamy siebie. Pytamy i musimy znaleźć opdpowiedzi. Nikt za Nas tego nie zrobi. Nikt nie poukłada tych niesfornych myśli. Nikt nie powie Wam.
- Dobra dawaj, to jest to, Jesteś wielka, dasz radę!
-Dawaj!
Daję.
Kocham, ale powiem Wam cholera jasna, to nie jest bajka. To jest...jak by Wam tu opowiedzieć...
No jak?
- Meeee...prrrrrr....Miauuuuu...Hau.....Kukuryku
To Wy moi Drodzy napaleńcy życia ze zwierzętami. Mieszczuchy - tak jak ja.
Jest taki czas.
Ten czas był dla mnie.
Konie adoptowane z Fundacji. Lila, Lucek, a i jeszcze pojawił się w międzyczasie Luzak i Ryśka.
Tyle się tego nagromadziło. Mam to w myślach.
Opowiem. Teraz wiem. Na pewno.















Czyli cholera zaczynamy od początku, czyli jakby od końca...moich myśli.